język: polski
english: coming soon

Media

Diablo w prasie drukowanej

W tym dziale znajdziesz zapowiedzi i recenzje Diablo pochodzące z różnych czasopism, gazet itp. Możesz przeczytać o tym jak Diablo miało wyglądać, jakie były plany twórców, jakie są różnice z ostateczną wersją gry. Wszystkie teksty ułożone są chronologicznie, według dat ukazania się, od najstarszego zaczynając. Screen'y znajdujące się na tej stronie pochodzą ze strony Blizzard'a, a umieściłem je tutaj, ponieważ ozdabiały 90% z tekstów, które tu wklepałem. Tak, byłem na tyle nienormalny, że siedziałem i przepisywałem te teksty ręcznie przez parę dni.

Takiej lawy nie spotkamy w Diablo. Została zastąpiona nowszą, bardziej kolorową wersją. Grupa graczy w grobowcu Króla Leorica. Bardzo ciekawe biorąc pod uwagę, że w grobowiec ten występuje tylko w trybie dla jednego gracza. Tu rzucający czary wojownik może wskazywać, że w okresie kiedy powstał ten screen nie było jeszcze grafiki czarodzieja. Widowiskowy czar Nova, z ciekawostek - brak jeszcze systemu świateł liczonych w czasie rzeczywistym obecnego w ostatecznej wersji Diablo. Poza standardowym dla starych screenów brakiem jeszcze systemu świateł liczonych w czasie rzeczywistym z ostatecznej wersji Diablo chyba nic specjalnego tu nie ma. Kruk ze wspaniałego cinematica otwierającego Diablo 1.

Secret Service nr 2/96 (32), luty 1996

Dział: Zapowiedzi
Strona: 06

W czasach mrocznego średniowiecza przybywasz do skażonej przez zło wioski. Przez kryptę znajdujesz przejście do tajemniczej sieci korytarzy podziemnego imperium, by zmierzyć się tam z regularnymi oddziałami ciemności. Będący produkcją z pogranicza RPG i gry zręcznościowej DIABLO zapowiada się arcyinteresująco. Autorzy obiecują zróżnicowanie pod względem typów NPC oraz logiczny rozwój cech postaci w zależności od podejmowanych wyzwań. Program działa w podwyższonej rozdzielczości, dysponuje izometryczną grafiką 3D, ukaże się najpewniej w drugiej połowie roku.


Secret Service nr 6/96 (36), czerwiec 1996

Dział: Zapowiedzi
Strona: 07

Na początku rozgrywki wybiera się postać spośród trzech typów: wojownika, łucznika lub maga. Zstępuje się do dominium ukrytego głęboko w katakumbach pod zabezpieczonym przez siły zła kościołem. Potem ma miejsce czołowe starcie nazwane przez twórców WARCRAFT jako DIABLO, gra role playing z izometrycznym widokiem na pole akcji.

DIABLO wyposażony został w losowy edytor generujący coraz to nowe ustawienia komnat i korytarzy z obszernej bazy programu zawierającej mnóstwo obiektów i tekstur. Środowisko gry kreowane jest w sposób, nazwijmy to umownie, inteligentny. Na przykład w przypadku dotarcia do jakiejś pułapki program sprawdza ilość członków drużyny i jej siłę, tak dopasowując poziom trudności, by przejście pułapki wymagało współdziałania drużyny i pełnego wykorzystania posiadanych zasobów. Cokolwiek by w praktyce miał oznaczać ów losowy generator, trzeba przyznać, że sztuczna inteligencja przeciwników w WARCRAFT 2 stała na wyższym poziomie niż w COMMAND & CONQUER. Dlatego powyższe zapowiedzi należy traktować poważnie.

W DIABLO będzie można grać w sieci, co jest bodaj pierwszym takim przypadkiem w historii RPG, nie licząc tekstowych sieciówek z rodziny DUNGEON & DRAGONS. Miesiąc temu wspominaliśmy, iż podobną cechę ma posiadać ULTIMA 9, tyle że tam gracze wcielać się będą nie tylko w członków drużyny, lecz również w kowali, wieśniaków, strażników, a nawet bestie. Oznacza to zupełnie nowy trend w komputerowym role-playing.


PC Gamer Po Polsku nr 2/96 (2), lipiec/śierpień 1996

Autor: James Flynn
Dział: Zapowiedzi
Strona: 14

Blizzard osiągnął ogromny sukces, dzięki swojemu hitowi Warcaft II. Kolejna fala tytułów może umocnić ich na pozycji czołowego producenta gier w Stanach Zjednoczych.

(...) Izometryczna przygodówka 3D Diablo osadzona jest w realiach fantasy. Na pierwszy rzut oka wygląda jak połączenie Dungeon Master i Ultimy VIII, ale już po kilku minutach grania zauważymy, że dzieje się tu więcej niż w tamtych produkcjach. W Diablo mamy do czynienia z jednym bohaterem, obdarzonym typową dla RPG fizyczną i psychiczną statystyką punktową, która zwiększa się w miarę postępów w grze. Znowu mamy tradycyjne wyposażenie, a ograniczona ilość noszonego ekwipunku wpływa na umiejętności bojowe i zdolności rzucania spektakularnych czarów, które można znaleźć w grze.

Najbardziej zaawansowanym elementem Diablo jest przypadkowa generacja poziomów i kampanii. System ten na bieżąco tworzy poszczególne korytarze, komnaty, pułapki, skarby oraz potwory, z którymi przyjdzie się zmierzyć. Wszystko to składa się na labirynt oraz położone ponad nim miasto, które służy graczowi jako baza wypadowa i miejsce gromadzenia zebranych w wędrówkach skarbów.

Elementy akcji w Diablo wyglądają znakomicie i jeżeli zagadki oraz łamigłówki są również dobrze przemyślane i zrównoważone, możemy spodziewać się po Diablo tyle radości, co księgowi Blizzarda.


Secret Service nr 7-8/96 (37), lipiec-sierpień 1996

Dział: Zapowiedzi
Strona: 09

W zgodnej opinii fachowców DIABLO zabłysł jako jedna z najjaśniejszych gwiazd E3 (targi Electronic Entertainment Exposition 1996 w Los Angeles - przyp. Kalais). Doskonała izometryczna grafika SVGA stylem kojarzy się z ULTIMA 8: PAGAN. Postacie są wspaniale cieniowane, to samo odnosi się do wszystkich gotyckich zabudowań. Jak naturalnie wygląda całość, nie powiedzą screeny, trzeba to zobaczyć na żywo. Zapowiadany na lato DIABLO, mimo że pracuje wyłącznie pod Windows'95, ma wypromować zapomniany ostatnio gatunek RPG.

Drużyna śmiałków wyrusza na podbój podziemnego dominium, by pokonać Króla Zła, najstarszą żywą istotę - rogatego Diablo. Akcja nie rozgrywa się jednak wyłącznie w katakumbach i jaskiniach, na początku chodzi się po wiosce. W wielu sytuacjach na ekranie znajduje się naraz po kilkanaście postaci, w ULTIMA 8 choć też to było zapowiadane, skończyło się jak doskonale pamiętamy na czterech, pięciu.

Najbardziej szokującą informacją związaną z DIABLO jest możliwość grania w sieci w czterech graczy mogących się wcielać w członków drużyny. Możliwe będzie też granie za pośrednictwem Internetu. BLIZZARD specjalnie w tym celu otworzył nowy server Battle.net. W głównym menu DIABLO znajduje się opcja umożliwiająca natychmiastowe podłączenie się do rozgrywanej już z udziałem graczy z całego świata partii. Firma nie pobiera za to żadnych dodatkowych opłat. Kto wie, czy ulubione w biurach sieciowe zabawy zatytułowane DOOM i COMMAND & CONQUER nie zostaną wyparte przez tę posiadającą wszelkie znamiona superprzeboju produkcję?


Secret Service nr 10/96 (39), pażdziernik 1996

Dział: Zapowiedzi
Strona: 12

BLIZZARD ENTERTAINMENT ulokowany był w dwóch miejscach. Konwencjonalne stoisko w Olympii (chodzi o targii Electronic Computer Trade Show z jesieni 1996, czyli ECTS '96 - przyp. Kalais) obsługiwane było przez nie mających o niczym pojęcia gońców, dopiero w Hiltonie rezydować miała ekipa DIABLO. Na pierwszym piętrze tego supereksluzywnego hotelu na jednych z drzwi widniała niepozorna tabliczka z napisem BLIZZARD, a w środku czekały dwa komputery i jeden szczupły inaczej brodacz, ledwo mieszczący się w fotelu przed ekranem. Brodacz na swoim notebooku miał zainstalowane jedynie Windows'95 oraz beta-wersję DIABLO.

Dla przypomnienia: DIABLO to RPG z izometrycznym widokiem na pole akcji, rozgrywający się w średniowiecznej scenerii. Już w intro widać kruka wydziobującego robaka z rozkładającego się ciała, dyndających na stryczkach wisielców oraz piekielne bestie czyhające w katakumbach.

DIABLO charakteryzuje losowy generator poziomów, w każdej grze trzeba oczywiście wykonać kilka takich samych czynności, ale droga do nich jest za każdym razem inna. Rycerz, którego prowadzimy posiada dwa liczące się wskaźniki: energię i mana. Często walczy się z kilkoma potworami naraz, trzeba wtedy jak najszybciej wywijać mieczem. Świetnie zrobiono grę świateł, gdy widać drgającą poświatę otaczającą pochodnie. Bardzo wygodny jest interfejs: nie ma kłopotów z podnoszeniem artefaktów, w przypadku gdy bohater wejdzie za ścianę, przez którą z powodu izometrycznego rzutu zostaje zasłonięty, widzimy jego kontur. Wszystko po to, by się nie zgubić.


PC Gamer Po Polsku nr 6/96 (6), grudzień 1996

Autor: Mark Donald
Dział: Zapowiedzi
Strona: 29

Blizzard, twórcy fantastycznego Warcraft II, mają w tej chwili na warsztacie dwie nowe gry (z których jedną mieliście okazję wypróbować na krążku CD Gamera dwa numery temu.) Hurra! (chodzi o Diablo - przyp. Kalais). Ale co tak naprawdę o tych grach wiadomo? na pewno nie tyle, ile chcielibyśmy wiedzieć. W małym londyńskim pokoiku przyparliśmy do muru kluczowy personel Blizzarda i wypytywaliśmy ich, póki pewien osiłek nas nie wyrzucił.

Adam Maxwell, asystent producenta w Blizzardzie, po prostu potrzebuje przerwy - chwili spokoju i wytchnienia. Przez ostatnią godzinę cierpliwie demonstrował mi, z subatomową szczegółowością, grę Diablo. Ale to nie wystarczy. Bezczelnie ignoruję jego grzeczne sygnały, że nadużywam już jego gościnności i przygotowuję się do zarzucenia go zjadliwymi i drążącymi, być może nawet krępującymi pytaniami, zaplanowanymi na wyciśnięcie z niego do cna każdej kropli informacji na temat Diablo i Starcrafta. Robię to dla Was, Czytelników, którzy mają prawo znać prawdę, ale przede wszystkim robię to dla siebie, bo w trosce o swe zdrowie psychiczne po Warcrafcie chcę po prostu wiedzieć.

Więc dlaczego mistrzowski dostarczyciel najlepszych gier strategicznych rozgrywanych w czasie rzeczywistym zdecydował się wyprodukować RPG? Na wstępie spotkania Adam wyznał "Wielu z nas, tu w Blizzardzie, lubi role-playing, ale ludzie, z którymi rozmawiamy, mówią: O tak, Ultima wygląda świetnie, ale ja nie gram w rolpleje, bo są zbyt skomplikowane. Nie próbowaliśmy więc zrobić czystej gry role-playing. Próbowaliśmy zrobić grę, która będzie mogła wciągnąć ludzi do tego gatunku. Diablo to skradanie się po lochach."

Rzut oka na scenariusz potwierdza to. Jesteś materiałem na niezłego awanturnika, który po sezonie wraca do swej rodzinnej osady. Ale co to, niespodzianka? Osada została spustoszona i w miejscowym kościele (gotyckim z rozległymi katakumbami) odchodzą niezłe szopki, gdy czerada demonów, pomiot tytułowego Diablo, zabawia się z miejscową ludnością. Żaden z nich nie przegapi okazji do nowej rozrywki, więc musisz się brać do walki z nimi natychmiast po tym, jak zdecydujesz, czy chcesz być czarodziejem, wojownikiem czy łotrem.

Diablo jest w pełni wyposażone we wszystkie atrybuty RPG: na dole jest loch - czekający na przeczesanie i dający punkty za doświadczenie, a na górze jest miasto, gdzie możesz uzupełnić uzbrojenie, nabyć zaklęcia i w tawernie uzyskać zlecenia - jednym słowem wszystko co potrzeba.

Adam potwierdza, że w miarę wykonywania zleceń nabywasz doświadczenia i, zupełnie jak w życiu, rozrasta się Twoja postać: "W miarę postępów w grze, Twoja postać uczy się nowych ruchów. Na przykład, gdy wzrasta jego sprawność bojowa, to uczy się, że po walnięciu kogoś, może mu jeszcze dołożyć swą tarczą i w ten sposób mocniej uszkodzić." (szkoda, że wycofano się z tego typu pomysłów - przyp. Kalais)

Akcent położony został na łomotaninę, z dużą dozą rąbaniny, bo Diablo zawiera ponad 200 stworów o własnej osobowości i obdarzonych sztuczną inteligencją. O wiele bardziej interesujące jest 110 zaklęć (szkoda, że zostało tylko 28 - przyp. Kalais), każde z animowanymi własnościami i efektami działania. Jest tu również masa postaci neutralnych, z którymi możesz pogadać nim powrócisz do jatki. Na niektórych etapach chęć poprowadzenia kulturalnej pogawędki jest przemożna.

Jądrem gry jest jednak system losowego generowania poziomów, który tworzy nowy labirynt katakumb przy każdej rozgrywce, generując go z bazy danych pełnej dialogów, wydarzeń, komnat i przedmiotów. Adam wyjaśnia skutki praktyczne: "Jest tu ponad 100 odmiennych zadań (szkoda, że quest'ów - bo o nie chodzi - jest zostało tylko 16 - przyp. Kalais), a to kiedy i gdzie je otrzymasz, jest uzależnione od wyborów jakich dokonałeś w czasie rozgrywki. Typowo, w grze na jednego gracza ustawia się 18 poziomów, co daje 40-50 godzin gry. Ale możesz to zmienić nawet na 1000 poziomów (szkoda, że jednak nie możesz - przyp. Kalais), co osobiście uważam już za szaleństwo."

Jednak dwie cechy powodują, że Diablo zapowiada się na niezwykle fajną grę. Po pierwsze, jak żadna inna gra RPG, jest w każdym calu przepiękna. Zmiana źródeł oświetlenia w czasie rzeczywistym tworzy nastrój, a ucztę dla oczu tworzą postacie wymodelowane w 3D, ręcznie rysowane animacje oraz powabna grafika SVGA. I wreszcie gra zauważa, że gracze RPG są stworzeniami towarzyskimi. Opcje Multiplayer dają możliwość tworzenia grup łowców przygód na PC.

(...) (Dalej była zapowiedż Starcraft'a, ale przytoczę jescze jeden z podpisów pod screen'ami - przyp. Kalais)

Najwyższy czas zrozumieć, że Diablo ukazał się w listopadzie. I nie chciałbym straszyć czy ostrzegać, ale ludzie z Blizzarda chcą iść za ciosem i już poważnie myślą o Diablo 2.


Gazeta Wyborcza dodatek Biuro i Komputer, 21 stycznia 1997

Autor: Adam Leszczyński
Dział: Gra Komputerowa
Strona: 09

Zło nigdy nie może być zniszczone całkowicie i zawsze powraca wtedy, kiedy nie jesteśmy na nie przygotowani. Tym razem nieznane złe moce opanowały katedrę w Tristram. Teraz, jak zwykle, potrzebny jest bohater.

Niestety, sytuacja nie jest tak banalna, jak można by było sądzić na podstawie tego krótkiego opisu. Według naszych pojęć Tristram to niewielka wieś, a jego katedra przypomina co najwyżej skromny kościół parafialny. Żaden szanujący się demon nie może działać na tak niewielką skalę. Pozory jednak mylą - w Tristram, a raczej w nieskończonych lochach pod jego katedrą, zagnieździł się jeden ze zdetronizowanych władców piekła, który próbuje odzyskać swoje siły. Oczywiście, kosztem mieszkańców miasteczka.

W instrukcji załączonej do gry możemy przeczytać o tym, w jaki sposób diabeł został pozbawiony swojej władzy nad demonami. Wojna domowa w piekle to tylko jeden z wielu epizodów wielkiego, kosmicznego starcia pomiędzy siłami światła- porządku i ciemności-chaosu. Oprócz tej ciężkostrawnej mitologii autorzy opowiadają nam historię władcy Tristram, dobrego króla Leorica, którego duszą zawładnął Diablo. W rezultacie wielu ponurych i przerażających wydarzeń, które potem nastąpiły, król Leoric stracił życie, a jego syn i następca tronu został zamieniony przez Diablo w demona. Lochy pod katedrą w Tristram i zamieszkujące je potwory istniały wcześniej tylko w zdeformowanej przez Diablo wyobrażni księcia, ale w momencie jego przemiany moc władcy piekła nadała im kształt rzeczywisty. Syn króla Leorica został władcą lochów i namiestnikiem diabła.

Mieszkańcy Tristram, chociaż przerażeni i prześladowani prze sługi władców piekła, nie zdają sobie jednak sprawy ze skali zagrożenia. Sądzą, że bohater - którym jest oczywiście gracz - wybawi ich od zła. To wielkie zadanie, wielkie niebezpieczeństwo i wielka odpowiedzialność.

Bohater musi wykonać swoją misję penetrując rozległe lochy pod katedrą i walcząc z ich mieszkańcami. Tym, co różni "Diablo" od wielu innych gier tego rodzaju, jest przede wszystkim tzw. losowy generator labiryntów. Za każdym razem komputer buduje nowe lochy i umieszcza w nich potwory według skomplikowanego algorytmu, w którym dużą rolę odgrywa przypadek. Podobnie losowo jest budowana fabuła gry, którą komputer "składa" z kilkudziesięciu pasujących do siebie elementów. O ile więc w tradycyjne gry fabularne można było grać tylko raz, bo później pamiętaliśmy już rozwiązania wszystkich zagadek i wszystkie szczegóły akcji, o tyle "Diablo" za każdym razem zaproponuje graczowi coś nowego.

Doskonałe wrażenie sprawia także grafika i animacja. Gra pojawiła się na rynku z blisko półrocznym opóźnieniem, ale chyba warto było zaczekać. Większość nowych gier ma szatę graficzną przygotowaną bardzo dobrze od strony technicznej, ale bardzo niewiele z nich ma swój własny, charakterystyczny klimat. A tak jest właśnie z "Diablo" - krypty, lochy, ciemne korytarze pod średniowiecznym kościołem przenoszą gracza w świat przedstawiony bardzo konsekwentnie i nie pozbawiony swoistego uroku. Animacja wszystkich postaci jest wykonana bardzo starannie i daje dobre świadectwo tysiącom godzin spędzonych prze kilkadziesiąt osób przy tworzeniu "Diablo".

Ostatnią z licznych zalet "Diablo" jest możliwość gry w Internecie. W jednej grze może uczestniczyć równocześnie czterech graczy, którzy wspólnie poruszają się po lochach pod Tristram. Można rozmawiać i współpracować z innymi graczami, ale można także walczyć i sprzymierzać się przeciw sobie. Kilkadziesiąt gier "Diablo" prowadzonych jest na serverze battle.net w USA i może się do nich włączyć każdy każdy kto ma dostęp do Internetu oraz kopię gry. Można także grać w sieci lokalnej. Należy jednak uważać, ponieważ gra w sieci jest niezwykle wciągająca. Kilka godzin upływa bardzo szybko, ale później trzeba będzie zapłacić rachunek telefoniczny za połączenie.


PC Gamer Po Polsku nr 2-3/97 (8), luty-marzec 1997

Autor: Steve Faragher
Dział: Recenzje
Ocena: 74 %
Strona: 58

Najbardziej oczekiwany program od czasów Warcraft 2, nie jest przeznaczony dla samotnych graczy.

Ci z was, którzy regularnie czytywali oryginalnego PC GAMERA, zapewne pamiętają, że to ja byłem szczęściarzem, który recenzował dla Was ówczesny najnowszy produkt Blizzardu - Warcraft 2. Bardzo mi się ona podobała, tak więc przyznałem jej bardzo wysoki wynik, 92%, z którą to oceną, jak przypuszczam, zgadza się większość graczy. Niektórzy z Was być może wiedzą, że poprzednio byłem redaktorem pisma Arcane - pisma wydawanego przez Future Publishing, poświęconego grom role-playing oraz grom karcianym. Po połączeniu tych dwóch faktów, możecie sobie chyba wyobrazić, z jakim napięciem oczekiwałem na Diablo, dla odmiany grę role-playing. Teraz jestem już mądrzejszy o kilka dni gry, w których przebiłem się przez większe i liczniejsze stada szkieletów i demonów niż można by sobie to wyobrazić... Muszę jednak o czymś Wam powiedzieć, o czymś naprawdę smutnym: Diablo rozczarowuje. Nie chodzi o to, że Diablo jest złą grą. Jestem daleki od takiego stwierdzenia; po prostu - nie jest to gra taka, na jaką liczyłem. Tak naprawdę, to Diablo jest klonem Gaunleta... Tak, tak! Właśnie Gaunleta! Tej gry zręcznościowej - automatu, która pierwsza dała graczom możliwość gry zespołowej. (Jeśli nie pamiętacie - na płycie czołowej automatu były cztery zestawy przyrządów sterowniczych, przy użyciu których można było na spółkę zwiedzać labirynty i zbierać skarby.) Oczywiście, Diablo jest bardzo wyszukanym, znakomicie wyglądającym, ale wciąż - klonem Gaunleta. Tylko klonem... I jeszcze raz to powtórzę - jestem zawiedziony takim podejściem do tej gry. Nie zrozumcie mnie źle. Diablo daje wiele przyjemności i można przy nim spędzić wiele, bardzo przyjemnych chwil, szczególnie w trybie gry dla wielu graczy (spójrz na ramkę "Raz, dwa, trzy, cztery") (prezentuję ją na końcu tej recenzji - przyp. Kalais); być może właśnie tutaj jest problem. Ta gra została stworzona dla trybu multiplayer! Dla Amerykanów, może to świetnie - darmowe połączenia telefoniczne są w stanie uczynić cuda z grywalnością gier przeznaczonych dla wielu graczy - ale dla większości z nas, którzy nie mamy nie limitowanego czasu dostępu do Inrernetu czy też sieci lokalnej (LAN), nie jest już to głównym argumentem... Samotnie gra w Diablo będzie bardzo przyjemna, ale zapewne nie znajdziesz w niej nic niezwykłego.

Ogólnie rzecz biorąc - Diablo to jeden wielki zestaw lochów. Postać, jaką chcesz sterować, możesz wybrać z zestawu: Czarownik, Złodziej i Wojownik. Grę rozpoczynasz we wsi Tristram, w której nie ma zbyt wielu okazji do pogadania z ludźmi - tylko kowal, u którego możesz zakupić wyposażenie czy też znachor. Zapewne dość szybko odnajdziesz lochy na północy - już chyba wiesz dokąd masz iść? Podziemia zostały podzielone na poziomy, a w każdym z nich możesz natknąć się na potwory i skarby. I tak naprawdę - to już koniec! Pokonujesz potwory - zbierasz skarby, które miały ze sobą; znajdujesz zaśmiecające korytarze skrzynie i sarkofagi - przeszukujesz je i zbierasz skarby. Niektóre z nich to po prostu złoto, ale zdarzają się też inne - magiczne eliksiry, miecze, miski (? - przyp. Kalais), czarodziejskie różdżki, itp. Kiedy nie możesz już więcej unieść, albo też zbliżasz się do śmierci, wracasz do Tristram i sprzedajesz zbędne przedmioty lub odwiedzasz znachora.

Czasami jakaś postać z wioski da ci jakieś zadanie. Może to być polecenie zabicia czegoś lub kogoś, odnalezienie i przyniesienie jakiegoś przedmiotu z podziemi; niestety, zadania te nie mają nic wspólnego z podstawą fabułą gry, a zostały prawdopodobnie dodane, żeby dodać grze kolorytu... W Diablo jest kilka rzeczy, które mogą zmniejszyć monotonię ciągłego tłuczenia kolejnych mieszkańców podziemi i podnieść atrakcyjność jej dla gracza. Niektórzy będą się zapewne zachwycać, jakie wszystko jest tutaj piękne. Ruchy postaci w labiryncie, odbicia światła wędrujące po jego skórze, uwidaczniające różne, bardzo realistyczne szczegóły. Można się także zachwycać potworami, a szczególnie ich zachowaniem "przedśmiertelnym": niektóre z nich padają i widać jest krew wyciekającą na ziemię z rozchylonych paszcz, inne przerażająco wrzeszczą, a nie umierają łatwo. Kiedy raz Cię zobaczą, nie przestaną Cię ścigać do momentu, dopóki nie będą mogły Cię zaatakować, niezależnie ile będą musiały przejść. A jeśli mogą przeprowadzać ataki z pewnej odległości, nie będą Cię również niepokoić, do chwili, kiedy będą w stanie uczynić to bardzo skutecznie. Sztuczna inteligencja w grze jest całkiem sprytniutka. W końcu można by się tego spodziewać po twórcach Warcrafta. Inną świetną rzeczą jest to, że przy każdej grze labirynty są inne; jeśli zdecydujesz się na zakończenie gry daną i wybór innej postaci, zauważysz, że wszystko wokół pozamieniało swoje położenie. Bardzo sprytne, ale, niestety, dość oklepane. W znanej grze shareware'owej, Rogue, ten sposób był już znany. Tak więc, gra Diablo jest... hmm... Jest przyjemna, szczególnie jeśli zwróci się uwagę na wielkość świata, ale nie jest to gra specjalnie oryginalna. Niewątpliwie jest warta kupienia, szczególnie jeśli będzie możliwe wykorzystanie jej w grze dla wielu graczy, ale jeśli postanowisz grać w niego sam, to prawdopodobnie, tak jak i ja poczujesz się rozczarowany.

Ramka "Raz, dwa, trzy, cztery"

Diablo staje się naprawdę przyjemny, jeśli będziesz w stanie zgromadzić kilku ludzi i pograć z nimi w tym samym czasie. Gra jest niemalże taka sama - wokoło kręci się jedynie więcej potworów - ale przy czterech grających, ta zabawa nabiera zupełnie innego zabarwienia. Możesz wysyłać komunikaty do innych ludzi, aby próbować razem z nimi przebić sobie drogę przez podziemia... Diablo obsługuje wszystkie rodzaje połączeń, dzięki którym możliwa jest gra zespołowa. Działa znakomicie w sieci lokalnej (LAN), a możesz także połączyć cztery komputery za pomocą kabla szeregowego i bawić się w ten sposób. Dwóch graczy może grać na komputerach połączonych przez modem, a dla najlepszych - na internetowym serverze Blizzardu jest dedykowana arena walk (battle.net). Połączenie z tym serverem nic nie kosztuje, ale będziesz musiał zapłacić swojemu providerowi za możliwość dostępu oraz opłacić rachunek za telefon.


Secret Service nr 3/97 (44), marzec 1997

Autor: Hunter
Dział: Recenzje
Ocena: 90 / 100
Strona: 52

BLIZZARD zyskał olbrzymi rozgłos dzięki niezapomnianej serii WARCRAFT. Zwłaszcza druga część utkwiła wszystkim w pamięci, niewątpliwie jako najlepsza strategia fantasy w czasie rzeczywistym. Jednak dziś wcale nie dzięki kontynuacji "Wojennego Rzemiosła" BLIZZARD jest na ustach graczy całego świata. Wydany w pierwszym tygodniu 1997 r. DIABLO ma wszelkie szanse stać się jedną z gier roku i to nie tylko z punktu widzenia fanów komputerowego RPG.

DIABLO to gra role-playing, tak reklamowana i za taką powszechnie uważana. Bez wątpienia DIABLO ma cechy komputerowej gry fabularnej, jednak nie można go stawiać obok innych tytułów, należących do swoistej klasyki gatunku, takich jak choćby serie EYE OF BEHOLDER, MIGHT & MAGIC, WIZARDRY czy ARENA. Siła tej gry wcale nie leży w niesamowitej, wielowątkowej fabule, którą zachwycał i nadal zachwyca nas BETRAYAL AT KRONDOR, czy w dziesiątkach cech i współczynników niesamowicie rozbudowanej postaci w DAGGERFALL. DIABLO można porównać co najwyżej do serii ULTIMA, gdyż główny nacisk położyli autorzy gry na akcję. Tak naprawdę BLIZZARD wcale nie zrobił RPG, a trójwymiarową zręcznościówkę w ślicznej oprawie. Prawdziwego elementu role-playing w DIABLO nie ma, są tylko pewne atrybuty tego gatunku - punkty doświadczenia, rozwój cech postaci, labirynty, magiczne przedmioty i czary. Gracz właściwie o niczym nie decyduje, jego prawdziwa rola sprowadza się do zręcznego wybijania kolejnych potworków, czyli szybszego klikania myszą. Dzięki temu DIABLO trafia w gusta wszystkich graczy, a nie tylko fanów RPG, których jest zaledwie garstka. Fabularny sztafaż nadaje grze głębszy wymiar, czyniąc z niej produkcję "poważną", a przede wszystkim każe jej konkurować jedynie z tytułami role-playing, a nie na przykład z SYNDICATE WARS czy serią CRUSADER. A na tym małym polu DIABLO zdecydowanie wygrywa.

Możesz wcielić się w wojownika, złodziejkę lub maga. Wojownik jest najsilniejszy i najlepiej sprawdza się w bezpośrednim starciu. Złodziejka jest najzwinniejsza, a jej ulubioną bronią jest łuk, z którego wypuszcza strzały z prędkością karabinu maszynowego. Mag jak nikt zna się na czarach i na wyższym poziomie doświadczenia staje się przeciwnikiem, którego nie sposób lekceważyć. O indywidualnych cechach tych postaci przesądzają ich umiejętności i atrybuty. Siła pozwala na używanie potężniejszych broni i zbroi oraz wpływa na wartość zadawanych przez ciebie obrażeń. Zręczność pozwala na używanie lepszych łuków i określa prawdopodobieństwo trafienia przeciwnika, Magia pozwala poznawać silniejsze zaklęcia i decyduje o liczbie punktów Many potrzebnej do rzucania czarów, zaś Żywotność określa liczbę Punktów Życia, czyli twoją odporność na otrzymywane rany. Zdobywane podczas gry punkty doświadczenia pozwalają zwiększać dowolne atrybuty wraz z każdym nowo nabytym poziomem doświadczenia. Jeśli chcesz, możesz sprawić, aby twój mag sprawniej władał mieczem lub wojownik lepiej znał się na czarach. Jednak pamiętaj, że i tak mag nigdy nie dorówna wojownikowi w jego działce i na odwrót.

Fabułę DIABLO poznajemy dopiero w trakcie gry. Przybywasz do Tristram i dowiadujesz się o sprofanowanej Katedrze, w której czai się zło i zalegają olbrzymie skarby. Dla sławy i bogactwa zrobisz niemal wszystko, nawet zejdziesz na ten szesnasty poziom katakumb Katedry i zarąbiesz Rogatego. Jednak już na trzecim poziomie, kiedy ze wszystkich stron lecą strzały, okazuje się, że wcale nie jest tak łatwo. Przeciwnik okazuje się nad wyraz inteligentny - wciąga cię w zasadzki, szyje do ciebie z łuku i ucieka, gdy się zbliżasz, opada chmarą ze wszystkich stron. Musisz być ostrożny, uważać na pułapki, kroczyć wzdłuż ścian i walczyć w wąskich przejściach, aby zrównoważyć przewagę liczebną wroga. Twoim jedynym sojusznikiem jest nabywane w walce doświadczenie i znajdywane w zakątkach labiryntu magiczne przedmioty - niezwykle skuteczne bronie i zbroje, ochronne pierścienie i amulety, leczące eliksiry, zwoje i księgi z czarami.

Tristram jest twoim zapleczem, jedynym miejscem, w którym możesz czuć się bezpieczny. Co jakiś czas musisz wracać do wioski, aby u kowala pozbyć się złomu, który nie mieści się już w plecaku, uleczyć rany u kapłana, uzupełnić poziom Many u wiedźmy, zidentyfikować artefakt u maga i... posłuchać nowych plotek. A warto dowiedzieć się, o czym ludzie mówią, gdyż w ten sposób podejmujesz kolejne questy - misje do wypełnienia. Kowal opowie ci o Kamieniu Niebios, którego mógłbyś poszukać w podziemiach, mag poinformuje cię o Królu Szkielecie, którego trzeba pokonać, aby znieść potworną klątwę (quest Skeleton King dostajemy od Ogdena, a nie jak sugeruje autor, od Cain'a - przyp. Kalais), a wiedźma poprosi cię o przyniesienie czarnych grzybów, które są jej potrzebne do warzenia eliksiru. Każda misja stanowi oddzielny wątek, którym podążyć możesz, ale nie musisz. Questy urozmaicają grę i nadają jej nieco głębszego wymiaru. Poza tym pomyślne ukończenie misji zazwyczaj oznacza jakąś nagrodę.

DIABLO urzeka. Grafika bez wątpienia zasługuje na najwyższą pochwałę i bije nawet osławionego WARCRAFT 2. Naszego bohatera widzimy w rzucie izometrycznym, jak niezwykle płynnie porusza się wśród dopracowanych z największą pieczołowitością korytarzy. Rzuca ruchomy cień w świetle nielicznych pochodni, to z kolei rozświetla magią ciemności. Kiedy chowa się za ścianą, ta staje się półprzezroczysta, likwidując w ten sposób znany z innych gier problem chowania się postaci w pomieszczeniach. 16 poziomów Katedry dzieli się na cztery różne stylistycznie kondygnacje, z których każda ma swoją własną, charakterystyczną muzykę i efekty dźwiękowe w tle. A trzeba przyznać, że muzyka naprawdę robi wrażenie, wprowadzając nas w niesamowity klimat tej gry, tworząc prawdziwy nastrój grozy, wszechobecnej tajemnicy i czającego się w ukryciu zła. Do pokonania mamy przeszło setkę różnych potworków (nie licząc różnych ich wariantów), od zwykłych szkieletów i gobosków poczynając, przez latające diabliki, szyjących z łuków koziogłowych, po szarżujące demony i teleportujących się co chwila magów. Wszystkie stwory syczą, ryczą i kwiczą, a gdy otrzymają śmiertelny cios, efektownie strzelają wokół fontanną posoki, gubią flaki i kończyny. W podziemiach czekają na nas skarby i liczne przedmioty magiczne o najróżniejszym wyglądzie i przeznaczeniu, w tym także przeklęte. Cudowne fontanny uzupełniają poziom Many, kapliczki wygłaszają przepowiednie, a z ksiąg w bibliotekach poznajemy całą historię. Gdy nasz bohater przyodzieje cięższą zbroję, zmianę tę daje się zauważyć w jego wyglądzie.

Engine gry jest bardzo dobry, podobnie jak interfejs. Sterowanie bohaterem odbywa się wręcz intuicyjnie. Doskonałym rozwiązaniem są klawisze skrótowe, pozwalające na szybki dostęp do czarów i ekranów statystyk. Pomysł z pasem umożliwia na błyskawiczne wypijanie 8 eliksirów. Grać można nawet przy otwartym ekranie Inwentarza, co pozwala na korzystanie z większych zasobów napojów leczących. Plecak ma ograniczoną pojemność przestrzenną i, ku rozpaczy różnych "pakerów", trzeba umiejętnie gospodarować wolnym miejscem. Bardzo przydatna okazuje się nakładana na obraz rozgrywki mapa, którą można skalować i przesuwać. Przedmioty niszczą się od ciągłego używania, tak jak w rzeczywistości. Trzeba je naprawiać, a to kosztuje. Rewelacyjnym rozwiązaniem jest losowa generacja labiryntu, dzięki czemu każda gra wygląda nieco inaczej - zmienia się układ korytarzy i pomieszczeń, pojawiają się inne gatunki potworków, inne skarby i misje. Dzięki temu w DIABLO można grać wielokrotnie, nie odczuwając przy tym nudy. Ale gdy w końcu zacznie ona doskwierać, pozostaje... tryb multiplayer.

DIABLO sprawdza się w sieci rewelacyjnie. Czterech śmiałków może wspólnie penetrować podziemia Katedry, wspierając się w walce ze złem lub też rywalizować ze sobą czy wręcz zwalczać wzajemnie, jak w trybie Deathmatch. Najciekawiej prezentuje się gra za pośrednictwem Internetu, a to dzięki udostępnionej wszystkim graczom na całym świecie linii Battle.net. Jeśli jednak nie masz postaci na poziomie minimum dwudziestym, nie masz tam czego szukać. Pełno jest tam różnych świrów, którzy tylko czekają na takich frajerów jak ty, by skroić ich z całego dobytku. Bo wiedz, że kiedy wprowadzisz swą postać do takiej gry i ją stracisz, stracisz ją na zawsze, chyba że znajdzie się jakiś litościwy mag, który cię wskrzesi. Ryzyko jest duże, ale kto z nas nie lubi hazardu, napięcia i soldnej dawki adrenaliny? DIABLO wydaję się wręcz stworzony do gry na necie i jak żadna gra do tej pory, cieszy się pod tym względem olbrzymią popularnością.

DIABLO jest diabelnie efekciarski i w pierwszych godzinach gry wciąga na całego. Dopiero później, kiedy przejdziemy grę już kilka razy, na każdy z możliwych sposobów, zauważymy pewne braki. Najdotkliwiej razi brak szczegółów, uwidaczniający się podczas zoomowania ekranu gry. Ponieważ skala obrazu jest podczas gry jest mała, wszystkie postacie są bardzo malutkie - i dlatego takie śliczne, bo gdy powiększyć skalę i przyjrzeć się im bliżej, razi prostota ich wykonania, pikseloza kształtów, odbierając całą przyjemność czerpaną z gry. Dlatego trzeba grać w skali miniatur, a to z kolei szybko męczy wzrok. Zresztą zbyt mała skala nie najlepiej sprawdza się nawet w grach strategicznych (patrz: RED ALERT), choć tam przynajmniej umotywowana jest chęcią ukazania jak największego wycinka pola bitwy, co ma znaczenie dla planowania strategicznego. DIABLO strategią nie jest, więc lepiej było już wypośrodkować obie skale i położyć większy nacisk na szczegóły. Mroczne korytarze są wspaniałe i klimatyczne, ale na jak długo? Te same ściany, te same drzwi, te same skrzynie ze skarbami i nawet te same potworki, tyle że trochę podbarwione. A generowane za każdym razem lochy też nie są tak inne od poprzednich, jakby się tego oczekiwało. Na dokładkę drażni fakt, że zejście i wejście na inny poziom Katedry oznacza przerwę w grze na prawie 30 sekund, podczas których poziom doczytuje się z kompaktu. Kursor myszy ma kształt rękawicy z wyciągniętym paluchem, co wydaje się pomysłem trochę chybionym, bo w bitewnym zamieszaniu często się zdarza, że klikniemy nie tam, gdzie chcielibyśmy i kłopot gotów...

Na kryształowej tafli ideału pojawiają się rysy. Gdy pod lupę wziąć każdy element składowy DIABLO, okazuje się, że wcale nie są one doskonałe. Dopiero skomponowane w całość harmonizują ze sobą i tworzą dzieło, przebój roku. Przypadek czy zamysł twórców? Nic jednak nie stało na przeszkodzie, aby popracować nad szczegółami i z gry dobrej uczynić jeszcze lepszą. A może chodziło tylko o to, by przygotować pole dla wiele doskonalszej kontynuacji? Pytanie tylko, co to będzie - MEPHISTO czy BAAL?


Reset nr 1, maj 1997

Autor: Gregorious
Dział: Recenzje
Ocena: 9 / 10
Strona: 60

Od zarania wszechświata trwa straszliwa walka między siłami Światła i Ciemności. Świat śmiertelników stał się areną najstraszliwszego jej epizodu - Wojny Grzesznych. Po przewrocie w Piekle trzy najwyższe diabły zostały wygnane na Ziemię, gdzie mimo swej potężnej mocy, zostały pochwycone i uwięzione - w Kryształach Duszy. Jednemu z nich udało się uwolnić i ukryć w przepastnych podziemiach Klasztoru w Tristram. Tu czyha na sposobną chwilę, by uwolnić pozostałych Władców Piekła.

DIABLO wprowadza Cię w ponury świat labiryntu lochów pod Klasztorem. Zaczynasz grę w epicentrum (a jakże by inaczej) rodzącego się koszmaru - w nieświadomym mających nastąpić wydarzeń miasteczku Tristram. W kilku chałupach mieszkają: kowal, znachor, karczmarz, barmanka, wiedżma oraz kulawy chłopiec. Ze wszystkimi można porozmawiać, z niektórymi z nich pohandlować, ale nikomu nie da się niczego zepsuć. Gra jest klasycznym RPG, z trzema standardowymi klasami - wojownikiem, magiem i włóczegą. Wszystkie posiadają charakterystyczne dla swojej kasty współczynniki, przy starcie takie same, w miarę zabijania kolejnych wrogów - coraz wyższe. Ostatecznym celem gry jest zabicie samego Diablo, ale w międzyczasie można dostać do wykonania dodatkową misję od mieszkańców Tristram. Zazwyczaj zadanie polega na ubiciu w podziemiach potwora lub odszukaniu zaginionego przedmiotu.

Poza miastem, obok cmentarza, znajduje się Klasztor. Jego mroczne podziemia są pełne potworów, złota, magicznych przedmiotów, pułapek i ciał poprzednich śmiałków. Labirynt jest generowany w sposób losowy i na nowo w każdej grze, więc nigdy nie wiadomo, co czaić się będzie za rogiem. Gra ma swój rytm, który wyznacza przejście kolejnej kondygnacji podziemi. Im niżej, tym weselej - więcej złota, ale też jakby obficiej występują strzegące je monstra. Potwory stają się większe, szybsze, potrafią lewitować i stać się niewidzialne. Pewne wskazówki co do możliwości przeciwnika daje jego ubarwienie.

Gra jest piekielnie realistyczna. Przeciwnicy umierają z ohydnymi mlaśnięciami lub stukotem kości o kamienne płyty podłogi. Czasem w tle słychać krzyki mordowanych ofiar lub bicie w rytualne bębny. Odgłos kroków bohatera odbija się echem od ścian. Otoczenie składa się z rozmazanych szczątków, pochodni w ścianach i na stojakach, długich kolumnad i niezwykle zdradliwych wielkich sal, gdzie chmara wrogów opada nieostrożnych śmiałków ze wszystkich stron. Na szesnastu poziomach znajduje się sporo ciekawych przedmiotów, od zardzewiałych tarcz, po potężne artefakty: miecze i laski magiczne. W trakcie gry natknąć się można na księgi, zawierające odcinki historii Odwiecznej Wojny. Historia wskazuje dalsze etapy poszukiwań. Wiedzę możesz po części uzupełnić rozmawiając z mieszkańcami. Jest to ważny powód, by pokazać się na powierzchni. Drugi, to ograniczona pojemność plecaka, który zapełnia się w zastraszającym tempie. Część przedmiotów trzeba spięniężyć lub wyrzucić.

W DIABLO można grać samemu, jak też i w (maksymalnie) 4 osoby poprzez kabelek, modem i battle.net w Internecie. Granie samemu jest łatwiejsze (mniej potworów), ale i mniej "dochodowe"; przez modem można ze sobą powalczyć, ale za odpowiednią cenę; podobnie jest z battle.net, przy czym kontakt z ludżmi z całego świata jest dość ekscytujący; przez kabelek jest chyba najlepiej, ale każdy użytkownik musi mieć swoją oryginalną wersję DIABLO - (w demo dostępne są tylko dwa początkowe poziomy). W sieci czy bez gra bardzo wciąga. Zasiadając do gry zważaj, że możesz oderwać się do monitora dopiero świtkiem. Nuże, bracia, cepy w garść!


Gambler nr 5/97, maj 1997

Autor: singleJack i multiViZ
Dział: Recenzje
Ocena: 95 %
Strona: 94

Gra Diablo, jeden z największych hitów RPG, została już opisana w numerze 3/97 Gamblera (niestety tej recenzji nie posiadam w swoich zbiorach, i nie pojawi się w tym dziale, a szkoda - przyp. Kalais). Dzisiaj połączonymi siłami postaramy się przedstawić Wam wersję multiplayer tej gry. Przede wszystkim widać, że autorzy z góry założyli, iż główna i najlepsza zabawa będzie właśnie w grze kilkuosobowej, a wersja single player jest jedynie wprawką przed prawdziwymi wyzwaniami. O tym, że zamiar się udał może świadczyć fakt, iż już w pierwszym tygodniu 60 tysięcy osób skorzystało z internetowego połączenia battle.net, oferowanego przez Blizzard.

Single multiplayer?

Już w grze Command & Conquer: Red Alert odkryliśmy uroki gry w trybie multiplayer, którą można było prowadzić samodzielnie, bez modemu czy kabla. Również w Diablo istnieje taka możliwość. Podstawowa różnica w rozgrywce, to brak opcji zapisywania stanu gry, podział na 3 poziomy trudności oraz brak większości subquestów znanych z wersji zwykłej. W momencie, kiedy zobaczyłem, jak ekscytująca i emocjonująca jest zabawa w wersji multiplayer (nawet jeśli penetruje się labirynty bez pomocy innych graczy czy walki z nimi), nie potrafiłem już zmusić się do powrotu w tryb single player. Brak możliwości zapisywania stanu gry zmusza gracza do ciągłej uwagi, nie pozwala mu na lekceważenie przeciwnika, nadmierną nonszalancję czy odwagę. Co prawda, autorzy okazali się na tyle miłosierni, że nasz bohater nawet, gdy zginie w lochach, pojawia się z powrotem w mieście - nie traci przy tym punktów doświadczenia, ani nie zmieniają się wartości jego cech. Zostawia tylko na polu bitwy wszystkie przedmioty nie schowane w plecaku oraz część złota. Zastanawiam się, czy gracz nie jest potraktowany zbyt łagodnie. Kara w postaci np. utraty jakiegoś procentu punktów doświadczenia czy obniżka wartości cech (np. każdej o 10%) spowodowałaby, że gracz jeszcze mocniej by się identyfikował z prowadzonym bohaterem.

Gracz, który ma doświadczenie w zabawie w wersji single player, będzie zapewne zdziwiony znacznym ograniczeniem misji występujących w trybie multiplayer. Owszem, spotykamy w tym samym co zwykle miejscu Butchera, ale już król Leoric opuścił swoją kryptę i pałęta się po trzecim poziomie. Podobnie jest z arcybiskupem Lazarusem w Piekle. U Wirta i u kowala można dostać broń i pancerze wprost niezwykłej jakości. Moja dzielna łuczniczka ma w tej chwili zbroję dodającą jej około 150 AC, a jeden strzał z jej łuku odbiera ok. 70 HP. Inna rzecz, że takie wyposażenie wystarcza całkowicie na poziomie trudności Nightmare (drugi), lecz na poziomie Hell (najtrudniejszy) nie byłem w stanie zmierzyć się z Butcherem. Wydawało mi się, że ogólne AC w wysokości 220 wystarczy całkowicie, aby Butcher mocno się namęczył. Poszedłem więc do niego na pewniaka i zostałem srodze skarcony (dwa ciosy i musiałem wracać do miasta). Poziom Hell jest już zdecydowanie baaaardzo trudny i nawet przejście Katakumb wymaga ogromnej ostrożności (o zwyciężeniu Leorica wolałem nawet nie myśleć). Na poszczególne poziomy trudności można wejść po osiągnięciu odpowiedniego poziomu doświadczenia (Nightmare - 20, Hell - 30). Rzecz jest opłacalna, gdyż zabicie potworów (nawet zwykłych szkieletów czy zombich) przynosi wtedy sporo punktów doświadczenia. Znacznie wyższe są również profity finansowe.

Multi multiplayer

Na początku pragnę podkreślić, iż ma rację ten, kto mówi, że Diablo zostało wprost stworzone do grania przez sieć. Od razu muszę jednak zastrzec, że każdy gracz powinien rozpocząć granie w trybie single. Pozwoli mu to lepiej poznać grę - instrukcja jest sformułowana dość lapidarnie, a grający po sieci nie ma zbyt wiele czasu na zadawanie pytań o zasady. Czasem nawet, jeśli mamy pecha i spotkamy "nieodpowiednią" osobę, znużoną takimi pytaniami, prowadzona przez nas postać może pożegnać się z życiem. Powyższa uwaga skierowana jest szczególnie do tych, którzy swoją przygodę z grami RPG rozpoczynają właśnie od Diablo, skuszeni szumem panującym wokół tego tytułu.

Tawerna

Połączenie z serverem battle.net rozpoczyna się od czegoś w rodzaju DiabloIRC - ja nazwałem to tawerną. Podzielona jest ona na "pokoje" (kanały), do których można się podłączyć. Standardowy "pokój" dla polskich graczy to kanał o nazwie "Diablo Retail POL-1". W tawernie możemy porozmawiać z innymi graczami, którzy aktualnie znajdują się w sieci i uzyskać ważne informacje. Jest to o tyle istotne, że potem, w każdej normalnej grze, mogą uczestniczyć najwyżej cztery osoby - w tawernie może być ich o wiele, wiele więcej. Jest to jednocześnie miejsce, gdzie można zebrać czteroosobową (lub mniej liczącą) drużynę na wspólną wyprawę w głąb labiryntu. Gracze określają wtedy nazwę wspólnej gry i ewentualnie hasło, jeśli jest ich mniej niż czterech i nie chcą, aby ktoś niepowołany wszedł do ich gry. Drużyna zazwyczaj powstaje z graczy o zbliżonym poziomie doświadczenia oraz, co jest ważne, z małym opóźnieniem czasowym, tzw. "pingiem", między nimi. Nasz "ping" w stosunku do innych symbolizuje kolor i liczba kreseczek, widocznych po prawej stronie ikonek przedstawiających graczy w tawernie - im więcej kreseczek, tym większe opóźnienie i tym mniejsza szansa, że załapiemy się do wspólnej gry. Nikt nie lubi czekać...

Współgracze

W zależności od zachowania się innych graczy wobec nas, możemy zakwalifikować ich do dwóch grup. Pierwszych, neutralnych, tak naprawdę bardzo rzadko się spotyka. Są to najczęściej gracze mówiący tym samym, obcym dla nas, językiem. Gdy nie znamy ich języka ojczystego to szanse, że zwrócą na nas w ogóle uwagę, są bardzo małe - jeśli nie chcemy psuć sobie zabawy, najlepiej opuśćmy wtedy grę i wybierzmy inną. Pozostałych uczestników gry można podzielić na: chętnych do współpracy "dobrych wujków" oraz szukających przyjemności w zabijaniu innych, słabszych graczy (są to tzw. PKs - z ang. playerkillers). Ci ostatni najczęściej rzucają się na nas z okrzykiem: "Now You DIE!", a po chwili nierównej walki plądrują to, co zostało z naszej postaci... Jednak najbardziej ceniona grupa to gracze nazywani przeze mnie "dobrymi wujkami" - dostrzegają innego, znajdującego się w potrzebie (np. po śmierci w podziemiach lub po spotkaniu z PK) i od razu zaczynają mu przynosić całe góry złota oraz bardzo użytecznych przedmiotów, czym osładzają gorycz poprzedniej porażki.

Przedmioty

Każdy gracz może spotkać w sieci mnóstwo ciekawych przedmiotów, o których - grając w single - nie miał pojęcia. Spowodowane jest to istnieniem w wersji sieciowej wielu stopni trudności. Dzięki temu, gracze bardziej zaawansowani osiągają poziomy doświadczenia ponad 40 (w single już osiągnięcie poziomu 30 sprawia olbrzymie kłopoty).

Aby zdobyć tak wysokie doświadczenie, trzeba czasem pokonywać monstra, które jednym uderzeniem potrafiłyby zabić cały tuzin graczy, kierujących niedoświadczonymi bohaterami - do tego oczywiście niezbędne są odpowiednie przedmioty. Możemy spotkać pierścienie podwyższające wszystkie atrybuty postaci o 20 pkt. i każdą odporność o 40%, pancerz o klasie zbroi (AC) rzędu 200 pkt. i zwiększający energię życiową o 99 pkt., nakrycie głowy o AC rzędu 40 pkt., zwiększające wszystkie atrybuty o 10 pkt. i powodujące, że atak trzymaną przez nas w ręku bronią zawsze będzie "wzbogacony" o uderzenie kulą ognia. Jeśli dodam, żę powyższe przedmioty są opatrzone cechą "niezniszczalne" to - no cóż - żyć nie umierać... (a ja dodam, że jak ktoś ma takie przedmioty to chyba jest cheaterem - przyp. Kalais) Ostatni przedmiot, o którym warto wspomnieć, to gwiezdna mapa. Jak niesie wieść, gdy ktoś zdobędzie pasujące do niej trzy runy - w mieście otworzy się tajne przejście... (szkoda, że to bzdura - przyp. Kalais)

Podsumowanie

Diablo w wersji multiplayer jest grą na tyle inną od wersji zwykłej, iż zasługuje nie tylko na osobny opis, ale i osobną ocenę. Zaznaczmy: ocena wyższą. Blizzard postawił tak wysoko poprzeczkę, że innym firmom będzie ją niezwykle trudno przeskoczyć. Na razie zachęcamy do gry w Diablo i niecierpliwie czekamy na część drugą (Ball?).


Secret Service nr 7-8/97, lipiec-sierpień 1997

Autor: Lord_Joseph
Dział: Recenzje
Ocena: 9 / 10
Strona: 48

O DIABLO pisaliśmy już kilka miesięcy temu. Od tamtego czasu wielu graczy ukończyło go wszystkimi trzema postaciami. Jednak na tym zabawa się nie kończy, bowiem DIABLO pozwala połączyć się czterem graczom w sieci lokalnej lub na Internecie dzięki Battle.net - specjalnemu serwerowi firmy BLIZZARD.

Kanały IRC

Na Battle.net każdy kraj ma swój prywatny kanał IRC, na którym spotykają się gracze zaraz po rozpoczęciu zabawy. Dla Polski takim kanałem jest Diablo Retail POL-1, który komputer wybiera automatycznie. Warto czasem pojawić się na zagranicznych kanałach, np.: Diablo Retail RUS-1, by na przykład pośmiać z tego, jak nasi sąsiedzi zza Buga starają się porozumiewać angielskim alfabetem. Ale są też stałe kanały, na których np. spotykają się tylko magowie lub gracze z poziomem wtajemniczenia powyżej 40 (to już sami killerzy).

Na kanale obowiązują te same zasady, co na wszystkich kanałach IRC. Z boku mamy listę obecnych rozmówców, a przy imieniu każdego z graczy znajduje się ikonka reprezentująca postać, poziom doświadczenia oraz czerwone kropki świadczące o zabiciu Diabłów na różnych poziomach trudności (normal, nightmare i hell - max 3 kropki). Przy każdej ksywce pojawiają się kolorowe kreski symbolizujące jakość połączenia (tzw. PING). Im mniej kresek, tym lepiej.

Każdy kanał posiada swojego operatora, czyli osobę, która posiada szczególne uprawnienia. To on decyduje, kogo wykopać (kick) z kanału, a kogo wyrzucić na stałe (ban). Lepiej więc z nim nie zaczynać. W Diablo operator oznaczony jest symbolem młotka (stąd nazywa się go Młotkiem), zamiast tradycyjnej ikonki przedstawiającej gracza. Młotkiem zostaje ten, kto pierwszy pojawi się na kanale lub ostatni na nim zostanie. Tak więc i my możemy "kickować" i "banować", ale lepiej nie nadużywać władzy, bowiem możemy się narazić innym graczom i mieć potem przechlapane na Battle.net. A trzeba pamiętać, że wielu graczy założyło swoje klany, aby wzajemnie sobie pomagać i wspólnie kasować swych wrogów.

Walka

W jednej grze mogą uczestniczyć cztery osoby i jeżeli nie zabezpieczymy swojej gry hasłem, możemy być pewni, że w ciągu kilkudziesięciu minut przewinie się przez nią wielu graczy z całego świata. Obowiązującym językiem w czasie wspólnych walk jest angielski. Specyficzny klimat Battle.net spowodował, że główny cel gry - pokonanie Diabła - schodzi często na plan dalszy. Już sama gra z podobnymi nam maniakami jest niezwykle ekscytująca. Łączymy swoje siły, by wspólnie stawić czoła demonicznym hordom. Jednak nie zawsze można trafić na ludzi, którzy będą nam przyjaźni. Często na sieci pojawiają się tzw. Player Killers (PK), czyli gracze, którzy przede wszystkim polują na innych. Jeżeli nie jesteśmy wystarczająco uzbrojeni, pojedynek z takim gościem skończy się naszą śmiercią, a nasz pogromca zniknie wraz z częścią naszego dobytku oraz... naszym uchem! Tak, w DIABLO można odciąć pokonanemu graczowi ucho i zachować jako trofeum. Gdy padniemy ofiarą takiego napadu, możemy rozpocząć grę w mieście i jeżeli mamy jeszcze jakiś sprzęt w plecaku, możemy spróbować ponownego pojedynku. Jeżeli jednak koleś jest zbyt silny lub po prostu uciekł, możemy wypuścić za nim list gończy, czyli wiadomość dla bounty hunterów. Na Battle.net krążą łowcy nagród, którzy za odpowiednie wynagrodzenie będą poszukiwać naszego zabójcy tak długo, aż dostarczą nam jego ucho.

Przedmioty i artefakty

W wersji sieciowej istnieją przedmioty, które podwyższają wszystkie skille o 20 punktów lub zadawane rany o 200. Niestety, są one bardzo rzadkie (stąd ich nazwa: uniques). Jednak zmyślni gracze znaleźli błąd w programie, który pozwala duplikować przedmioty, np. pożyczony od zaprzyjaźnionego gracza miecz czy pierścień. Nie powiem wam jednak, jak to robić, aby nie zepsuć wam zabawy, ale jeśli komuś bardzo zależy, to w sieci na pewno się dowie.

Wiele cheatów pozwala tworzyć własne super przedmioty lub zmieniać współczynniki posiadanych. Wiele takich, bezustannie kopiowanych krąży po sieci. Przykładem może być topór Messerschmidt's Reaver (+200 dam) normalnie dwuręczny, a sczitowany zakładany zamiast pierścienia. Najpopularniejszym mieczem dla wojownika jest King Sword of Heavens. Większość graczy używa go, nie wiedząc, że oryginał nie jest niezniszczalny i że w uczciwej grze niezwykle trudno go zdobyć. Wcześniej, gdy oszustwa nie były rozwinięte na taką skalę, na kanałach lub grach można było spotkać wielu zapaleńców poszukujących konkretnego przedmiotu i często oferujących w zamian wiele ciekawych usług. Również pojedynki między graczami były bardziej emocjonujące. Nie wiadomo było, czym dysponuje przeciwnik i zawsze można było mu zabrać coś ciekawego. Teraz prawie możemy być pewni, że spotkany przeciwnik tego samego rzemiosła dysponuje tym samym (czyt. najlepszym) sprzętem.

Mity i legendy

Wokół DIABLO narosło już sporo mitów. Jeden z nich mówi o "krowich poziomach", na których walczy się z krowami. Jednak nie znamy nikogo, kto by znalazł do nich drogę. Po sieci krążą nawet screeny, jednak równie dobrze mogą być one mistyfikacją. Inną bajką jest historia gwiezdnej mapy, która to - podobnie jak wiele innych przedmiotów, została przemycona z wersji Single Player (to oczywiście nie prawda, Map of the Stars nie ma, ani w single, ani w multi - przyp. Kalais). Jednak nie wszystko w DIABLO jest jasne - np. po zidentyfikowaniu scrollem ucha zabitego gracza zmienia się ono w serce(!). Niestety, działa to tylko w danej grze. Czemu to ma służyć? - nie wiadomo. Może autorzy zostawili szereg furtek do rozwinięcia gry w przyszłości...

Inny świat

DIABLO stworzył namiastkę innej rzeczywistości - drugi, wirtualny świat. Już po paru chwilach spędzonych na Battle.net można zapomnieć o szarym życiu codziennym i wykreować postać, która będzie naszym lepszym lub gorszym ja. Na Battle.net niektórzy mają swoich przyjaciół, a nawet braci i narzeczone(!). Miały miejsce próby wirtualnego seksu(!!), a nawet odbył się zainscenizowany ślub dwojga graczy, gdzie wojownik szedł z łuczniczką do ołtarza arcybiskupa Lazarusa (!!!). Przez miesiąc grania non-stop można dostać rozdwojenia jaźni. Na szczęście rachunki telefoniczne mogą ostudzić zapał najgorszych maniaków.

Cheaty

(...) (tego rozdziału nie prezentuję z kilku powodów: na mojej stronie nie pojawi się nic o cheatach; informacje z tego rozdziału są przestarzałe, bo dotyczą wersji 1.03; i tak ci, co cheatują wszystko wiedzą na ten temat - przyp. Kalais).

Inne działy z sekcji "Media"

· Historia Diablo - Librarius ex Horadrim
· Opowiadania fanów
· Galeria screenshotów
· Galeria śmiesznych obrazków
· Kanał YouTube